Relacja z #Cannes2025: Dzień 3.

Szymon Rogowski16 maja 2025 11:00
Relacja z #Cannes2025: Dzień 3.

Podczas trzeciego dnia Festiwalu Filmowego w Cannes obejrzeliśmy między innymi Case 137, nowy film Dominika Molla (Noc 12 października), osadzone na niemieckiej wyspie Amrum Fatiha Akina oraz Sirat, rave’owy zjazd na marokańskiej pustyni od Olivera Laxe’a.

Amrum, reż. Fatih Akin

Pejzaż niemieckiej nadmorskiej mieściny skąpany delikatną bryzą realizmu magicznego w przededniu zakończenia IIWŚ. Akin tworzy miejsce na końcu świata — całkowicie oderwane od rzeczywistości, gdzie dla niektórych nie ma przyszłości bez Hitlera. Potrafi urzec narracją, która bierze za wzorzec growy schemat i daje do wykonania bohaterowi małe wyzwania, choć jego głównym celem pozostaje zrobienie tylko, a raczej aż kanapki dla swojej mamy.

Filip Mańka

O wojnie i nazizmie z perspektywy zindoktrynowanego chłopca z bardzo ciekawym pomysłem na fabułę opartą na zbieraniu kolejnych przedmiotów. Założenia całkiem mi się podobają, gorzej z wykonaniem, bo „Amrum” bardzo często wpada w banał. Zdecydowanie wolę Fatiha Akina w jego mroczniejszym, bardziej autorskim wydaniu, bo tu widać, że gubi się gdzieś pomiędzy mocnymi, prawie horrorowymi scenami a infantylnym podejściem, czasem przywodzącym wręcz na myśl kino dla młodszych odbiorców.

Stanisław Sobczyk

Ciekawa konwencja i konsekwentne prowadzenie narracji w nieoczywisty sposób, flirtujący z klasyką literatury, ale coś mi tu nie zagrało. Kompletnie nie potrafiłem zaangażować się emocjonalnie, przez co kompletnie po mnie spłynął, choć widzę, za co może się naprawdę podobać.

Łukasz Mikołajczyk

Sirat, reż. Oliver Laxe

Chyba dawno nie trzymałem tak kciuków za to, aby film się nie wyłożył, bo zaczyna się wręcz ekstatycznie. To magnetyczne i sensoryczne kino, które momentalnie wciąga w swój techno-punkowy oraz dekadencki klimat, lecz w rytmie tego onirycznego odlotu gubi sedno historii oraz poszczególne sensy czy symbole. Byłem gotowy ogłosić wybitność filmu, lecz ostatecznie Oliver Laxe nieco zagalopował się w pustynnej transcendencji. Mimo to nie wychodzi mi ten seans z głowy i ciągle myślami jestem w rave’owej ekstazie zaproponowanej przez reżysera.

Filip Mańka

Jedyne w swoim rodzaju, sensualne doświadczenie i techno trip przez marokańską pustynię. Tematycznie Oliver Laxe bardziej rzuca tu sugestie między wierszami, aniżeli prowadzi pełnoprawne wątki, jego film trzeba poczuć, a nie zrozumieć. „Sirât” najbardziej zachwyca fantastyczną warstwą formalną i ciągłą zmiennością – to „Mad Max: Na drodze gniewu” na kwasie z domieszką „Ceny strachu” Williama Friedkina i stylistyki slow cinema.

Stanisław Sobczyk

Dance till you drop nigdy nie było określeniem tak na miejscu. Absolutny emocjonalny rollecoaster, który bardziej niż filmem jest po prostu ekstremalnie dziwnym, w tym najlepszym sensie, przeżyciem.

Łukasz Mikołajczyk

Case 137, reż. Dominik Moll

O dziurawym systemie wykorzystującym swoje luki do łamania go w imię większych interesów. Paradoks biurokracji i próby jej egzekwowania, która zawsze kończy się na wzruszeniu ramionami. Nie jest to odkrywczy film, ale całkiem nieźle punktuje systemowy absurd przy jednoczesnej próbie kierowania się sercem w miejscu, gdzie pragmatyzm wykreślił wszelkie wartości.

Filip Mańka

W pierwszej połowie bardzo dobre kino proceduralne, skupione na wiarygodnym oddaniu pracy śledczych i niezwykle angażujące, co jest o tyle imponujące, że prowadzone śledztwo ogranicza się do przegladania nagrań z monitoringu oraz pisania formalnych raportów. W drugiej Dominik Moll skupia się już całkowicie na wymiarze społecznym, dobitnie pokazując niesprawiedliwość systemu i przywileje nadane policyjnym oprawcom. „Case 137” to podobnie jak „Noc 12 października”, poprzedni film reżysera, antykryminał, dobrze oddający żmudność pracy służb i wyjątkowo frustrujący, kiedy okazuje się, że ta pójdzie na marne, jeśli przestępca nosi mundur.

Stanisław Sobczyk

O takie kino społeczne nic nie robiłem. Realistyczne, dające upust frustracjom i analizujące omawiane zjawiska bez wystawiania definitywnych osądów czy opowiadania się radykalnie po którejś ze stron, spłycając złożone problemy. Zachwyca również realizacyjnie poprzez fenomenalną umiejętność wyciskania trzymającego na skraju fotela napięcia nawet z tak trywialnych działań, jak pisanie raportów policyjnych. Myślę, że mocny kandydat do nagrody za scenariusz.

Łukasz Mikołajczyk

A Pale View of Hills, reż. Kei Ishikawa

Sama historia jest ciekawa i stanowi nieoczywiste spojrzenie na historię Japonii oraz temat emigracji. Natomiast o ile książka Kazuo Ishiguro opowiadała o tym wszystkim niezwykle subtelnie i portretowała bohaterów niejednoznacznie, ukrywając ich prawdziwe emocje pod warstwą wymuszonej uprzejmości, tak film Kei Ishigawy jest łopatologiczny, męczący i kompletnie spłyca treść oryginału. Bohaterowie krzyczą w przeszarżowanych dialogach, wątek Nagasaki i wojny jest ogrywany w ckliwy, kiczowaty sposób, a wszystko utrzymane jest w dziwnej, tandetnej stylistyce.

Stanisław Sobczyk

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to