Kilka miesięcy temu Lukrecja mogłaby uchodzić za szczęśliwą małżonkę. Jej przybycie do Ferrary było hucznie świętowane, a w jej życiu w końcu pojawiło się nieco swobody. Jednak dziewczyna jest teraz pewna jednego. Mąż chce jej śmierci. Morderstwo wisi w powietrzu. Zapraszamy do recenzji książki Portret Lucrezii, która powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak Jednym Słowem.
Książki, w których są wątki historyczne, od zawsze były bliskie mojemu sercu. Uwielbiam przenosić się wraz z bohaterami w odległe rejony i przeżywać z nimi przygody. Portret Lucrezii zabiera nas do słonecznej Italii i pozwala nam przeżywać dramaty tej młodej kobiety. Historia rozpoczyna się we Florencji, gdzie główna bohaterka spędziła całe swoje dzieciństwo. Postać Lukrecji początkowo wydawała mi się być błaha. Zwykła dziewczynka, z dobrego domu, która nie odczuwała wystarczająco rodzicielskiej miłości. Cała historia nabiera rumieńców, kiedy poznajemy bliżej jej dalsze losy. Kobieta zostaje zaręczona z księciem Ferrary, Alfonsem. Początkowo ich relacja mogłaby się wydawać wręcz wzorowa, jednak prawdziwe oblicze jej małżonka prędko wychodzi na jaw.
Podobało mi się, jak Lukrecja musi szybko dorosnąć na dworze swojego ukochanego. Jest otoczona ludźmi, którzy tylko czekają na kolejne jej błędy i szybki upadek. Mimo że jej stroje są piękne i cały zamek wydaje się być spełnieniem marzeń każdej panny, Lukrecja zaczyna tracić to, o czym najbardziej marzyła. Wolność. Alfonso z kolei to mężczyzna, który musiał dojść do władzy ciężką pracą i twardą ręką. Jest w stanie zrobić wszystko, aby osiągnąć swój wymarzony cel. Jego początkowy zachwyt młodą, piękną żoną szybko mija, pozostawiając złość i gorycz. Mężczyzna pragnie spłodzić potomka, który pozwoli mu zabezpieczyć swój tron. Niestety upływa rok od ich ślubu, a wizja ciąży młodej księżnej nie wydaje się być bliska. Lukrecja zdaje sobie sprawę, że jej szczęście, a nawet i życie jest zależne od narodzin potomka. Mimo wielu prób i terapii jej stan się nie zmienia.
Przeczytaj również: „Urząd do spraw dziwnych” – omówienie książki
Kiedy czytałam tę książkę, to moje serce łamało się, gdy zagłębiałam się w losy dziewczyny. Została wyrwana ze swojego rodzinnego domu do miejsca, w którym nie ma dla niej ani jednej życzliwej osoby. Jest traktowana jako chodzący inkubator, każdy jej ruch jest obserwowany, a jej szczęście nikogo nie interesuje. Jednak to jej nie przeszkadza w pozostaniu sobą. Upór i zuchwałość Lukrecji przynoszą tragiczne konsekwencje. Jej mąż stracił cierpliwość do swojej małżonki. Nad głową księżnej zaczyna wisieć widmo śmierci. Ich nagły wyjazd do wiejskiej posiadłości jest dla niej niespodzianką. Kobieta na każdym kroku musi się pilnować i bacznie obserwować swojego partnera.
Zakończenie książki jest pełne dramatów i tajemnicy. Jako czytelnicy nigdy nie dowiadujemy się w pełni, jak zakończyła się ta historia. Autorka pozwoliła nam na stworzenie własnego zakończenia jej historii, dlatego pragnę wierzyć, że jej los się odmienił. Muszę przyznać, że cała historia mocno rezonuje w moim sercu. Wiem jak kobiety w tamtych czasach było traktowane tak samo jak bohaterka. Jak to one były obwiniane o całe zło w ich małżeństwach. Kobiety miały być tylko pięknymi dodatkami do swoich mężów. Miały posłusznie rodzić im kolejnych potomków, ale przede wszystkim miały być uległe. Portret Lucrezii to wyraz buntu, pokazanie, że nie każda kobieta jest w stanie słuchać się swojego męża i spełniać wszystkie jego zachcianki. Nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę zakończyła się jej historia. Jednak pozostał obraz, który pokazuje nam, jak piękną kobietą była Lukrecja.
Książka pozostawia po sobie spory niedosyt. Portret Lucrezii zawiera sporo przeskoków w czasie, przez co czytanie czasami sprawiało mi lekki dyskomfort. Nie udało mi się w pełni zanurzyć w historii ani odczuć dramatu, który otaczał Lukrecję. Mimo to powieść wzbudziła we mnie wiele emocji, zwłaszcza smutek i żal. Trudno nie współczuć bohaterce i jej losowi – zaledwie rok jako księżna przyniósł jej więcej cierpienia, niż ktokolwiek powinien doświadczyć. Niezwykłą zdolność do poruszania czytelnika zawdzięczam autorce. Maggie O’Farrell nie przestaje mnie zadziwiać tym, jak intensywne emocje potrafi wywołać poprzez kreację swoich postaci. Portret Lucrezii to przejmująca opowieść o walce o wolność i przetrwanie. Cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać i mogłam nadać jej własne zakończenie.