Lekcja WDŻ – recenzja filmu „Piep*zyć Mickiewicza 2”

Stanisław Sobczyk31 stycznia 2025 14:00
Lekcja WDŻ – recenzja filmu „Piep*zyć Mickiewicza 2”

Prawie dokładnie rok temu na ekrany polskich kin trafiło Piep*zyć Mickiewicza – szkolna komedia dla młodzieży, bazująca na koncepcie zaczerpniętym z niemieckiego filmu Szkolna imprezka, a przy okazji ewidentnie inspirowana takimi klasykami, jak Stowarzyszenie umarłych poetów czy Młodzi gniewni. Produkcję można było krytykować za wiele elementów: kuriozalną fabułę, żenujące dialogi, nachalną warstwę dydaktyczną czy usilne udawanie, że twórcy rozumieją współczesną młodzież. Jednak pomimo tego wszystkiego, trzeba przyznać, że produkcja odniosła wielki sukces. Dlatego już w maju zeszłego roku ogłoszono, że film doczeka się nie jednej, a dwóch kontynuacji. Piep*zyć Mickiewicza 2 trafiło już do kin i okazało się nawet gorsze niż jego poprzednik.

Do słynnej klasy IIIB trafia nowy uczeń, znajdujący się w spektrum autyzmu Korek. Traktowanemu źle w szkole chłopakowi postanawiają pomóc Dante, Mietek i Cegła, którzy pokazują mu, jak podrywać dziewczyny z klasy.

fot. Piep*zyć Mickiewicza 2, reż. Sara Bustamante-Drozdek, dystrybucja Forum Film
fot. Piep*zyć Mickiewicza 2, reż. Sara Bustamante-Drozdek, dystrybucja Forum Film

Choć obydwie części Piep*zyć Mickiewicza są podobnie nieudane, jest pomiędzy nimi ogromna przepaść. Otóż pierwszy film, pomimo całego bagażu wad i głupot, był po prostu zabawny. Miał w sobie mnóstwo scen tak absurdalnych i przerysowanych, że wywoływały u widza śmiech. Wystarczy przypomnieć, że film kończył się bijatyką nastolatków z handlującymi narkotykami gangsterami, a to wszystko na szkolnym boisku. Tymczasem w Piep*zyć Mickiewicza 2 przez większość czasu po prostu nic się nie dzieje. Zamiast szkolnej komedii absurdów jest nijaki romans, w którym tylko raz na jakiś czas któraś z postaci rzuca jakimś czerstwym żartem. Nie widać też żadnego pomysłu na rozwój poszczególnych bohaterów, bo wszyscy kończą w tym samym miejscu, w którym zaczynali. Największym zawodem dla wszystkich tych, którzy bawili się dobrze oglądając jedynkę będzie to, że w dwójce praktycznie znika odgrywany przez Dawida Ogrodnika Jan Sienkiewicz. Ekscentryczny polonista, który był sercem poprzedniego filmu i źródłem większości humoru, zmienia się w postać trzecioplanową, która pojawia się tylko raz na kilkadziesiąt minut, by powiedzieć uczniom coś pouczającego i zniknąć. Decyzja ta jest idiotyczna na każdym polu i gdybym miał strzelać, to powiedziałbym, że była zapewne czysto pragmatyczna i mogła wynikać z napiętego grafiku Ogrodnika.

Podczas gdy pierwsze Piep*zyć Mickiewicza skupiało się na wątku patologicznych uczniów, odkrywających drzemiący w nich potencjał, drugie w dużym stopniu stawia na romans. Na pierwszy plan wychodzi historia o tym, w jaki sposób chłopcy z klasy IIIB traktują swoje koleżanki. Pod tym względem film często wpada w dydaktyczny ton i zamienia się w swoistą lekcję wychowania do życia w rodzinie. Kolejni dorośli informują uczniów i widzów o tym, że uprzedmiotawianie kobiet jest złe, relacje romantyczne powinny być szczere, a pornografia nie jest wiarygodnym obrazem seksu. Wszystkie te morały można oczywiście uznać za wartościowe, szkoda tylko, że twórcy przekazują je w tak łopatologiczny, nudny sposób, często wręcz wpychając szkolne formułki w usta postaci. Z wątkami miłosnymi w klasie IIIB łączy się też kontynuacja relacji Dantego i Nel. Niestety i ten element wypada kiepsko. Bohaterowie kłócą się, rozstają, wyznają sobie miłość i do siebie wracają. Wszystko to bez jakichkolwiek emocji, oparte na schematach obecnych w większości młodzieżowych romansów.

Jest w Piep*zyć Mickiewicza 2 jeszcze jeden wątek powiązany z zupełnie nową postacią, który uważam za absolutnie najgorszy. Na początku filmu do klasy IIIB trafia nowy uczeń, Korek, który jest osobą w spektrum autyzmu. Za pomocą jego historii twórcy chcą pokazać problemy związane z prześladowaniem ze strony innych uczniów i nauczycieli w polskich szkołach. Założenie jest szczytne, ale wykonanie absolutnie fatalne. Cały problem z postacią Korka polega na tym, że cały jego charakter zostaje sprowadzony do karykatury autyzmu i powielania stereotypów z nim związanych. Chłopak lubi pociągi, nie rozumie żartów i nie potrafi rozmawiać z innymi ludźmi. Zdaje się, że dla twórców nie jest bohaterem z krwi i kości, a jedynie scenariuszowym narzędziem. W filmie nie ma wątku, który nie byłby związany z jego zaburzeniem, Korek albo służy za zupełnie nietrafiony comic relief, albo jest metodą na wywoływanie u widzów smutku. Reprezentacja w kinie jest ważna i dobrze, że ktoś chciał zawrzeć w polskiej komedii dla młodzieży osobę, która znajduje się w spektrum autyzmu, ale czy naprawdę nie dało się tego zrobić trochę subtelniej, bez powielania tak głupich stereotypów jak obsesja na punkcie pociągów?

fot. Piep*zyć Mickiewicza 2, reż. Sara Bustamante-Drozdek, dystrybucja Forum Film
fot. Piep*zyć Mickiewicza 2, reż. Sara Bustamante-Drozdek, dystrybucja Forum Film

Już przy pierwszej części twórcom udało się zebrać całkiem niezłą obsadę młodych aktorów. Ponownie to właśnie ci wcielający się w uczniów liceum wypadli najlepiej. Są charyzmatyczni, a chemia między nimi sprawia, że można nawet zapomnieć o fatalnych dialogach i nietrafionych żartach. Dużym rozczarowaniem w Piep*zyć Mickiewicza 2 okazał się natomiast Dawid Ogrodnik. W pierwszej części swoim ekscentrycznym stylem i charyzmą aktor potrafił bawić w wielu scenach, w drugiej gra tak, jakby był na planie za karę. Z jednej strony zawiódł scenariusz, który daje mu same drętwe kwestie, przeważnie będące pustymi, szkolnymi mądrościami. Z drugiej u samego Ogrodnika też nie widać zbytniego zaangażowania. Nawet w tych kilku scenach, które ma do dyspozycji, sprawia wrażenie sztywnego i nieobecnego.

Pierwsze Piep*zyć Mickiewicza na pewno nie było dobre. Film, mimo że momentami zabawny i sprawdzający się jako rozrywka przyjmowana z dużą dawką ironii, okazał się scenariuszowo i reżysersko niekompetentny, desperacko silił się na młodzieżowość i był po prostu głupi. Do tej długiej listy wad Piep*zyć Mickiewicza 2 dodaje jeszcze jedną – nudę. Druga odsłona cyklu to leniwe ciągnięcie wątków pozbawione nowych pomysłów, odejście od jedynej ciekawej postaci z części pierwszej i mnóstwo nachalnego, dydaktycznego tonu. Twórcy balansują gdzieś na granicy rzeczywistej rozrywki dla młodzieży i kina edukacyjnego, które przez wątek seksu czy Korka wpycha widzowi w twarz płytkie morały. Ale może to tylko ja, bo sequel, podobnie jak oryginał, zarabia duże pieniądze w kinach, a Piep*zyć Mickiewicza 3 pewnie pojawi się na ekranach szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to